sie 06 2007

foch no. 2


Komentarze: 8
Małż znów na fochu. On ostatnio jest jak baba w ciąży. Nawet ja chyba znośniejsza byłam! Jakiś kryzys przeżywamy, no bo i po 11 latach wypadałoby troche pokryzysować się. Czasem mam wrażenie, że kilka lat temu, przed ślubem, na studiach byłam z kompletnie innym człowiekiem. I jak przeczytałam dziś notkę Rebelki, to sobie pomyślałam, że ja też kiedyś byłam tak beztrosko i szaleńczo szczęśliwa i zakochana i, że smtne jest to, że jak przychodzi szarzyzna codzienności to już nie ma miejsca na te szaleństwa. Zazdroszczę i współczuję. Wiadomo czem zazdroszczę, a współczuję rozczarowań. Bo po wielu latach, po narodzinach dziecka, rozczarowania pojawiają się zawsze. I wcale nie oznacza to, że to tylko On się zmienił. Ja też już nie jestem taka sama jak dawniej. I największym naszym problemem jest dostosowanie się do siebie takimi jakimi jesteśmy, bo w mega zmiany nie wierzę. Osobowość kształuje się latami, wzbogacana doświadczeniami nie da się już od tak przemodelować. Brakuje nam teraz elastyczności i jakiegoś świeżego spojrzenia na siebie i na nasz świat.
xyz_back : : foch  
09 sierpnia 2007, 19:46
Mam nadzieję, że ten jego powracający foch wkrótce mu przejdzie, że ten kryzys szybko się skończy. Ech, faceci...
08 sierpnia 2007, 15:01
Widzisz Sang, bo właśnie dla was facetów wszystko jest takie prościutkie, a nie jest...
06 sierpnia 2007, 23:18
Spraw sobie jakąś fikuśną bieliznę, której bardziej nie ma niż jest. Powinno załatwić sprawę.
06 sierpnia 2007, 20:39
Ja juz odarlam sie z marzen, ze juz zawsze bedzie rozowo, ze nic sie nie zmieni. Teraz jeszcze tylko okres zaloby nad tym co niby "stracilam" i moge zyc dalej :)
06 sierpnia 2007, 17:19
Dobrze jest u nas od kwietnia tak naprawdę. Pytanie zasadnicze - jak było między nami do tej pory? Powiem Ci - to było pasmo kłótni i awantur oraz "nicnierobienia". Potrafiliśmy np spędzić dzień gapiąc się w film i odzywając pół-słówkiem.
Tak było 4 lata (z małymi wyjątkami)! Nie mam za sobą okresu zakochania i upojenia, patrzenia w oczka itd... przyszło to jakoś teraz,

Powiedziałam mu, że czas to zmienić. Choćby nie wiem co. Jemu jego praca w niczym nie przeszkadza... ja bym chciała zachować tą świeżość również po skończeniu studiów. Wiesz czego się boję? Że ślub mi to pokrzyżuje... że nie będziemy mieli w tym wszystkim tej szczypty szaleństwa, która teraz nas pcha do przodu. Rozmawiałam z nim o tym - uważa, że się mylę. I chcę mu wierzyć, resztę pokaże czas.
06 sierpnia 2007, 15:13
Taaa... robimy, ja mówię, a on wychodzi wpół słowa...
grainne
06 sierpnia 2007, 15:11
Nie znoszę mężczyzn na fochu.
A robicie coś, żeby wyjść z tego kryzysu?
06 sierpnia 2007, 14:07
Mądrość przez Ciebie przemawia. Pozdrawiam ;)

Dodaj komentarz