Jakby to kogoś obchodziło, to żyję. Leżałam z maluchem w szpitalu. Gorączka aż do utraty przytomności, gardło jak ognisko, tydzień w obskurnym szpitalu z dziećmi pełnymi wirusów i innych świństw. Wyszła wczoraj przeziębiona... katar leci jak z kranu, ledwo łazi. Ech... Sposoby leczenia dzieci pozostawiają wiele do życzenia. Umieram ze zmęczenia, bo tydzień na łóżk szpitalnym na spółkę z 3-latką, to koszmar. Dziękuję za uwagę.
Dodaj komentarz