Kiedy się przyzwyczaję?
Komentarze: 5
No kiedy się przyzwyczaję do nowości? Niewiadomo. Póki co próbuję się oswoić.
Ha! Wygrałam książkę. Pierwszy raz w życiu coś wygrałam. Jest to "Blondynka moralnego niepokoju" Dorot Noszczewskiej, a konkursa była na lokalnej stronie mojego miasta. Wiem, że literatura może nie z górnej półki, ale darowanemu koniowi nie zagląda się.... jakoś tak...
Pisałam, że leżałam w szpitalu? Nie pisałam. No to leżałam, bo się strułam czymś okrutnym dla mojego żołądka. W tym samym czasie dziecko z anginą i 39 st. gorączki, mąż również na antybiotyku z powodu gardła. Maluch też już jedną nogą był w szpitalu, bo pić nic nie chciała i odwodnienie groziło jak mamusi, ale udało się jakoś uniknąć widma strasznego szpitala. A wiem co mówię, bo nie raz już tam leżałyśmy i pomijając fakt, że szpitale z reguły przyjemne nie są, to nasz jest największym koszmarem jaki możecie sobie wyśnić.
A nad morzem byli, nogi moczyli, opalali się niewiele bo pogoda w kratkę, gofry jedli, rybę pożerali, pili piwo i odpoczywali ile wlezie. Pięknie było i bardzo odpoczęłam. Łeba przyjemna, Karwia przyjemna, Trójmiasto też fajne. Teraz zbieram się coby zdjęcia wywołać, bo tych komputerowych to ja kochani nie lubię. Za stara jestem czy co, ale zdjęcie ma być papierowe, żeby je można było dotknąć i przytulić prawie.
a z odwodnieniami - ja kombinuje zawsze z rozmaitymi piciami i w rozmaitych buteleczkach a jak nie idzie inaczej to lyzeczka w dziob leje(matko, nie na odlew tylko do srodka!). bedzie dobrze!
zdjecia, hm, mam to samo:)
Dodaj komentarz