lip 28 2007

takie tam sobotnie dyrdymałki


Komentarze: 7

Małż obrażony na cały świat. Chodził już taki nadąsany od kilku dni, ale dziś chyba apogeum. Aż się nie chce wracać do domu. No to siedzę u mamy, brzdąc śpi, a ja oddaję się ulubionemu zajęciu. Noszczewska przeczytana. Rewelka! Rzeczywiście gdzieś pomiędzy Chmielewską a Grocholą, ale o niebo lepsza od ostatniej Chmielewskiej. Dla Serducha pewnie by się spodobała... No nic ambitnego, wiem, wiem, ale szczerze mówiąc, to po lekturach kodeksów, przepisów i innych takich, na nic super ambitnego nie mam ochoty, więc nie marudzić mi tu.

Proszę mi powiedzieć co zrobić z małżem, żeby dał nam żyć. Już mam dość nadskakiwania mu i obchodzenia się jak z jajkiem. Rozmowy nie pomagają. Jak grochem o ścianę. Mam wrażenie, że to wszystko nieuchronnie zmierza w jednym kierunku...

29 lipca 2007, 07:38
ja myślę, że foch o urodziny. Spróbuj wstrząsnąć. albo rzucić jakąś szklanką, jak nie pomoże to foch większego kalibru i raczej trzeba czekać.
28 lipca 2007, 21:02
moim zdanie bedzie sie dasal dopoki bedziesz mu nadskakiwac...a jak przestaniesz to jemu dasanie tez przejdzie...chyba ze to jakis odmienny przypadek...
28 lipca 2007, 19:43
zapisalam!
28 lipca 2007, 16:34
Serducho, polecam! Moim skromnym zdaniem, lepsza od "Zapalniczki".
28 lipca 2007, 15:49
a malz moze kryzys wieku sredniego przechodzi? albo sie dasa zes mu urodzin nie zacelebrowala? :)
28 lipca 2007, 15:48
no KOCHANA! zadna ksiazka nie moze byc lepsza od Chmielewskiej! co najwyzej zaraz po :) a tak serio - mowisz ze dobra? musze sobie spisac.
28 lipca 2007, 15:42
Wszystko słoneczko będzie dobrze. A nie dałoby się nim jakoś mocno potrząsnąć?

Dodaj komentarz