Archiwum 28 lipca 2007


lip 28 2007 takie tam sobotnie dyrdymałki
Komentarze: 7

Małż obrażony na cały świat. Chodził już taki nadąsany od kilku dni, ale dziś chyba apogeum. Aż się nie chce wracać do domu. No to siedzę u mamy, brzdąc śpi, a ja oddaję się ulubionemu zajęciu. Noszczewska przeczytana. Rewelka! Rzeczywiście gdzieś pomiędzy Chmielewską a Grocholą, ale o niebo lepsza od ostatniej Chmielewskiej. Dla Serducha pewnie by się spodobała... No nic ambitnego, wiem, wiem, ale szczerze mówiąc, to po lekturach kodeksów, przepisów i innych takich, na nic super ambitnego nie mam ochoty, więc nie marudzić mi tu.

Proszę mi powiedzieć co zrobić z małżem, żeby dał nam żyć. Już mam dość nadskakiwania mu i obchodzenia się jak z jajkiem. Rozmowy nie pomagają. Jak grochem o ścianę. Mam wrażenie, że to wszystko nieuchronnie zmierza w jednym kierunku...