Komentarze: 3
Przeczytałam u Martyni o tej największej zbrodni i myślę intensywnie... niby ta miłość już i tak ma się ku końcowi, ale nie wiem czy pogłębić ten stan i powiedzieć to, czego się wczoraj dowiedziałam? To nie będzie jakaś super ekstra rewelacja, ale może stanowić przysłowiową ostatnią kroplę przepełniającą beczkę. Myślę i nie wiem czy zostawić jak jest, bo to ich sprawa, ich związek, ich kłopoty, ale z drugiej strony to jedna z najbliższych mi ostatnio osób i myślę, że żeby było odwrotnie to ja chciałabym, żeby mi powiedziała. Ale czy ona chce? Pomyślę jeszcze kilka dni... no bo naprawdę nie wiem.
A zawodowo jest tak namieszane i zakręcone, że nie mam czasu na zamartwianie się, że nie dam rady. Narazie wszystko miele się intensywnie i mam nadzieję, że wymiele się Z prawdziwna moją korzyść. Jak się okazało decyzję podjęłam słuszną, bo obecna praca już wkróce sama by mi podziękowała. Ha! Byłam pierwsza kochani, przewidująca, sprytna i w ogóle. Nie żeby mnie mieli dość (choć wiem, że i tak czasem bywa), ale po prostu nie dają sobie rady w tej rzeczywistości i umrze to wszystko śmiercią dość naturalną... albo tak miało być. Tego nie wie nikt.
Moje dziecko szczęśliwe jak świnka w deszcz siedziało dziś na ... traktorze! Z prawdziwą miłością oglądała kury i krowy. Pełnia szczęścia!